Smutne dni w USA. Kibice opłakują odejście swoich idoli.

Smutne dni w USA. Kibice opłakują odejście swoich idoli.
fot. unsplash.com

Stany Zjednoczone są pogrążone w żałobie. W ciągu krótkiego czasu stracili aż 5 ważnych zawodników w lidze NHL, w tym dwóch już na sportowej emeryturze. Czy zła passa w końcu się odwróci?

Legenda NHL – Rob Gilbert

Ten słynny skrzydłowy New York Rangers zmarł w wieku 80 lat. Przez całe lata był najważniejszą gwiazdą tego klubu, zdobywając z nią największe trofea. Jednocześnie mógł się poszczycić mianem jednym z najlepszych graczy w całej NHL. Na wieść o śmierci byłego hokeisty, zewsząd zaczęły spływać kondolencje i słowa pociechy. Nie jest znana przyczyna śmierci Gilberta. 

Tajemnicza śmierć 

Mniej więcej w tym samym czasie zmarł również Jimmy Hayes. Ten były hokeista i zawodnik NHL został odnaleziony martwy w domu. Przyczyna jego śmierci również nie jest znana. Gdy policja przyjechała do domu zmarłego, nie była w stanie określić, dlaczego doszło do zgonu. Przypuszczenia o samobójstwie lub też przedawkowaniu to tylko jedne z opcji. O tym, co wydarzyło się naprawdę, powie zapewne dopiero sekcja zwłok sportowca. Jimmy Hayes był związany z drużyną Wilkes-Barre/Scranton Penguins.

Tragiczny wypadek

Również w tym okresie wydarzył się okropny wypadek. Samochód, którym podróżowało trzech juniorów Delta Hockey Academy. Byli to Parker Magnuson (17 lat), Caleb Reimer (16) i Ronin Sharma (16). Jadąc samochodem, najpewniej stracili panowanie nad kierownicą, wypadli z trasy i uderzyli w przydrożne drzewo. Mimo szybkiej reakcji służb ratunkowych nie udało się ich uratować. Te tragiczne wydarzenia wstrząsnęły całym amerykańskim NHL.